▼
czwartek, 23 lipca 2015
Rozdział 13 "- Stary co z tobą jest nie tak? Nawet ślepy by dostrzegł, że między wami coś jest."
Hejka, naklejka :)
Właśnie napisałam dla was kolejny rozdzialik. Poruszyłam tu kilka ciekawych wątków... głównie rodzinnych (mówię, żebyście zwrócili na to uwagę, zapamiętajcie, przydadzą się).
Mam dużo pomysłów na te opowiadania, ale na razie nie wiem, czy ma to jakikolwiek odzew. To znaczy powiedzmy, że pod każdym rozdziałem średnio są dwa komentarze. To raczej mało... Chyba.
Chcę podziękować mojej wiernej czytelniczce, która powinna dostać tytuł NAJLEPSZEJ CZYTELNICZKI TAK SŁABEGO BLOGA JAK TEN.
A co mi tam...
Tytuł "NAJLEPSZEJ CZYTELNICZKI TAK SŁABEGO BLOG JAK TEN" otrzymuje (werble) Hania Wiśniewska!!!
Jej komentarze są chyba pod moim każdym postem. Haniu, baaaardzo Ci dziękuje, tak z całego serducha.
Wracając do mojej poprzedniej myśli.
Nie wiem, czy to się WAM podoba.
Nie jestem jasnowidzem, więc musicie mi to powiedzieć. To już 13 rozdział, akcja chyba się troszeczkę rozkręciła, także jeśli CZYTASZ to SKOMENTUJ i jeśli uważasz, że ta historia jest godna polecenia to POLEĆ JĄ :)
W zupełności mi to wystarczy, słowa krytyki też bardzo chętnie przyjmę.
Wiecie co mnie najbardziej dołuje? Jeden rozdział został wyświetlony 128 razy, a wiecie ile jest pod nim komentarzy? 2 (jeden jest mój, a drugi zapewne wiecie kogo)
I jak na to patrzę, to trochę mi się nie chce...
Ale do niczego nie chcę was zmuszać... proszę was tylko, o sprawienie mi radości, bo uwierzcie mi czasem nie umiem nic napisać... NIC.
Okej, rozgadałam się. Już kończę. KONIEC, PRZESTAŃ MÓWIĆ.
wasza Julu
ps. Miałam dodać jutro (to jest 24 lipca), ale dodam dzisiaj, a co... :) W sumie to już za niecałą godzinkę :)
ps2. Przepraszam za błędy... te poprawię jutro :) CHYBA
ps3. Wiem, że miałam przestać pisać, ale moje palce chyba przyrosły do klawia NIE, STOP!!!
Po całym weekendzie jestem bardzo zmęczona. W piątek zastępowałam Meridę w kawiarni, całą sobotę spędziłam wśród książek, a w niedzielę byłam u Roszpunki, co oczywiście było chyba najbardziej nieodpowiedzialnym pomysłem. Po tym, gdy moja ukochana ciocia wyrzuciła nas z domu, pojechaliśmy wszyscy do mieszkania Elsy i chłopaków. A właściwie do mieszkania Kristoffa. Zjedliśmy tam obiad i ogólnie rozmawialiśmy na temat Jacka. Wróciłam do domu krótko prze dziesiątą i oczywiście otrzymałam reprymendę od rodziców. A teraz idę do szkoły. Dzisiaj spadł pierwszy śnieg. W końcu to już schyłek listopada. Poprawiam kaptur, który co jakiś czas spada mi z głowy. Do szkoły mam jeszcze kawałek, a czas goni, więc przyspieszam kroku. W końcu przekraczam próg szkoły. Rozbieram kurtkę i odkładam ją do szatni. Szukam w głowie planu moich lekcji i stwierdzam, że teraz czeka mnie matematyka. Nie jestem fanką tego przedmiotu, ze względu na nauczycielkę. Idę pod klasę. Na korytarzu jest jeszcze wielu uczniów, czyli dzwonka jeszcze nie było. W końcu docieram pod odpowiednią salę. Od razu podbiega do mnie Meri, ciągnąc za sobą jak zwykle speszonego Czkawkę.
- Hej. - Wita mnie.
- Cześć. - Ziewam lekko.
- Widzę, że wróciłaś wczoraj późno, a przynajmniej późno poszłaś spać.
- Yhym. - Przytakuję,
- Czkawka wszystko mi opowiedział. Jack chce wyjechać na święta. Jest okropny! I samolubny. Nie chcę, żeby mieszkał z dziadkiem. Przez wiele lat zajmował się nim wujek, a dziadek w ogóle się o niego nie upominał. - Dziewczyna jak zwykle pokazuje umiejętności swoich strun głosowych.
- A może to Jack potrzebuje dziadka. Myślę, że on go nie naciska. To Jack chce z nim mieszkać...
- Taaaak. Ale my nie chcemy, żeby on wyjeżdżał. - Zwiesza głowę.
- Może nie wyjedzie. - Do rozmowy włącza się Czkawka. - Gdy z nim wczoraj rozmawiałem, wcale nie wydawał się taki pewny.
- Zobaczymy, a teraz chodźcie. Czas zmierzyć się z matmą. - Merida bierze plecak i umyka do klasy.
Wchodzę za nią i zajmuje miejsce w jednej z ławek. Rozglądam się po klasie i zauważam, że Astrid uważnie mnie obserwuje. Co jej znowu nie pasuje? Czasem naprawdę działa mi na nerwy.
- Dzień dobry. - Wszyscy podrywają się z krzeseł na dźwięk głosu nauczycielki. - Dzisiaj skończymy temat, który realizowaliśmy na ostatniej lekcji, a później przygotujemy się do testu, który będzie za tydzień. Otwórzcie więc zeszyty i przechodzimy do lekcji. - Nauczycielka zajmuje miejsce przy biurku, po czym sprawdza obecność.
Lekcja mija mi dość szybko. Przed dzwonkiem dostaje sms’a. Ostrożnie sprawdzam jego treść.
„Czemu mnie nie słuchasz?”
Zastanawiam się kto mógł wysłać tę wiadomość. Nie mam tego numeru w moim spisie kontaktów. W końcu chowam komórkę, bo widzę zbliżającą się do mnie nauczycielkę. Zamieram, jednak czarnowłosa kobieta mija mnie, a ja wypuszczam wtedy nagromadzone w swoich płucach powietrze. Nie chciałabym znowu zostawać po lekcjach. W końcu dzwoni dzwonek. Pakuję swoje rzeczy i wychodzę z klasy.
- Co za szmata! Zrobi sprawdzian zaraz przed balem. - Mijają mnie dwie niezadowolone dziewczyny.
Balem?
Doganiam Meridę i Czkawkę, którzy są już na schodach.
- Co za bal? - Pytam, gdy idziemy już obok siebie.
Merida podnosi głowę i uśmiecha się. Kieruje jednak ten uśmiech w stronę Czkawki, a chłopak nagle blednie.
- Oh bal… Ten bal, na który Czkawka chce cię zaprosić. - Uśmiecha się chytrze. - To ja was zostawię, widzimy się na geografii. - Dziewczyna sprawnie przepycha się przez tłum.
Spoglądam na bruneta, który drapie się po głowie.
- Skoro ona już to powiedziała… Chciałem cię zaprosić na bal. To bal z okazji mikołajek, odbędzie się szóstego grudnia, czyli w środę. Czwartek natomiast będzie wolny, no bo bal potrwa pewnie do godziny dziesiątej z kawałkiem. Czy… czy chciałabyś mi w tym towarzyszyć? - Jego głos lekko drży, a oczy błyszczą kiedy czeka na odpowiedź.
- Jasne. Raczej nie mam z kim iść. Dziękuję za zaproszenie. - Uśmiecham się, a Czkawka odpowiada mi tym samym.
Wiem, że jest to tylko przyjacielskie wyjście. Z resztą ja chyba nie chcę, żeby to wykraczało poza “przyjacielskie” wyjście.
Rozmawiamy jeszcze idąc pod odpowiednia klasę.
- I jak? - Merida podchodzi do nas.
- Następnym razem nie wtrącaj się we wszystko. Dam sobie radę sam. - Czkawka wygląda na nieco zdenerwowanego.
- W porządku. Idziemy razem na bal. - Uśmiecham się.
- Wspaniale! - Rudowłosa klaszcze w dłonie. - No to teraz wracamy na ziemię, bo czeka nas gegra. - Znów dzwoni dzwonek.
Wchodzę do sali i zajmuję miejsce. Nagle czuję wibracje w kieszeni moich dżinsów. Wyciągam telefon.
“Partnerka Czkawki? Widzę, że bardzo ci zależy na wkurzeniu mnie. Grabisz sobie.”
Zastanawiam się, kto może być autorem tego sms’a. To musi być ktoś stąd. Z mojej klasy. Od razu rozglądam się za Astrid. Blondynki jednak nie ma na lekcji.
Ciekawe czy to rzeczywiście ona.
_______________________________________________________________________
Znów siedzę przy gitarze. Dzisiaj skończyliśmy nagrywanie naszego singla promującego nową płytę. Jeśli chodzi o trasę, to musimy wyrobić się na sylwestra, bo właśnie wtedy mamy pierwszy koncert. Mamy miesiąc z drobniutkim kawałeczkiem. Moje place powtarzają znaną im już dobrze kombinację. Jutro znowu nagrywamy kolejny utwór na płytę. Jest dużo roboty, nie ma co.
Znów zaczynam grać. Nie zauważam, kiedy w drzwiach pojawia się Kristoff.
- Zrobiłem ci śniadanie, spauzuj na chwilkę. - Chłopak stawia na biurku talerz z jajecznicą i kubek herbaty. - Zajedziesz się w końcu. - Śmieję się na jego słowa.
- Już jestem zajechany. Ale spoko, jakby co zawsze można odlecieć... - Uśmiecham się i mrugam.
- Taaaaa... Odlecieć od Ross i raczej już nie wrócić. To chyba nie jest wychowawcze, ale wolę, żebyś został przy papierosach.
Znów się śmieję. Taaa, papierosy w zupełności wystarczą.
- Dzisiaj znów do studia? - Kriss przysiada się do mnie, przez co moje łóżko lekko się zapada, a ja w tym czasie sięgam po talerz.
- Nie, jutro spędzę tam cały dzień. Dziś odpoczywam, przynajmniej próbuję. - Wskazuję głową na gitarę i wgryzam się w miękki chleb. - Co z Elsą? - Pytam z ustami pełnymi jedzenia.
Kriss wpatruje się w ścianę przed nami.
- Udaje, że wszystko w porządku.
- Myślisz, że Jack nie wyjedzie?
- Myślę, że oboje boją się przyznać, że coś do siebie czują. Chyba każdy z nich, chce udowodnić drugiemu, że go nie potrzebuje...
Zastanawiam się nad słowami blondyna.
- A może oni nie wiedzą, że mają się ku sobie? Czasem trudno to zauważyć. Po prostu myślisz, że tak było zawsze...
Kristoff patrzy na mnie w zdumieniu.
- Pamiętasz, jak Jack się do nas wprowadził? I wtedy odwiedziła cię Elsa. Pamiętam, jak się pokłócili. Nawet nie znali swoich imion. Już teraz nie pamiętam o co poszło.
- O kawę mrożoną. - Przerywam mu.
- Tak, o kawę. - Kriss znów się uśmiecha. - Która jest lepsza... A teraz i tak piją tę samą. - Chłopak kręci głową z niedowierzaniem.
Po chwili słyszymy dźwięk przekręcanego klucza w zamku drzwi wejściowych. Spoglądamy na siebie.
- Elsa?
Kristoff sprawdza godzinę.
- Wyszła czterdzieści minut temu. Jeszcze nie dojechała na uczelnię.
Jedyną osobą, która miała klucze i nie była teraz na uczelni, ani w domu jest Jack.
Czekamy jeszcze chwilę, a gdy słyszymy, że chłopak wszedł do swojego pokoju, zrywamy się z łóżka i ruszamy w kierunku pokoju.
Kriss otwiera drzwi.
Jack właśnie wyciąga walizkę z szafy.
- Wyjeżdżasz bez pożegnania? - Pytam, unosząc brew i opieram się o framugę drzwi.
- Chciałbym. - Chłopak rzuca walizkę na łóżko i zaczyna wkładać do nie ubrania.
- Nieładnie. Bardzo, bardzo brzydko. - Kriss przyjmuje tę samą pozycję co ja, tylko po drugiej stronie framugi.
Jack wzdycha ciężko.
- Czy możecie w końcu zrozumieć, że to moja decyzja? Możecie dać mi wszyscy spokój! - Jego ton staje się ostrzejszy.
- A czy ty możesz zrozumieć, że wyjeżdżając łamiesz wszystkim serca? - Nie daję za wygraną.
Chłopak znowu wzdycha.
- Wy nic nie rozumiecie! - Zrywa się z łóżka. - Wasi cholerni rodzice żyją i mają się dobrze! Ja ich nie mam! Mam wujka, który w ogóle nie przypomina mojej matki i czasem mam wrażenie, że opiekuję się tylko mną ze względu na nią. To znaczy opiekował się. Mam jeszcze dziadka, który do złudzenia przypomina mi ojca, którego nie mam od kilkunastu lat! Nie rozumiecie tego, jak to jest być sierotą! - Kończy i kopie w krzesło.
Widzę, jak mięśnie Krissa napinają się niebezpiecznie. Blondyn podchodzi do Jacka i mierzy go wzrokiem. Oboje są podobnego wzrostu. Kriss jest odrobinę wyższy.
- Nie jedź po naszych uczuciach, Jack. Według mnie powinieneś się cieszyć, że mogłeś sam wybrać sobie rodzinę. Chętnie bym się z tobą zamienił. Mój ojciec mógłby nie żyć, za to wszystko co mi zrobił. Jednak on żyje i ma się bardzo dobrze. A to, że nie doceniasz tego, ile dla ciebie zrobiliśmy to nie mój problem. Ale wiedz, że to nas cholernie boli, kiedy zachowujesz się jak kutas. - Kristoff odsuwa się od niego i wraca do mnie, po czym znów opiera się o drzwi.
Jack wraca do pakowania swojej walizki. Teraz moja kolej.
- A co z... Elsą? Zabierzesz ją ze sobą?
Chłopak parska śmiechem.
- To będzie dla mnie ocalenie, że zostanie z wami.
- Tak? Ciekawe. Ile mu dajesz Kriss?
- Myślę, że w ciągu tygodnia się do niej odezwie.
- Ja myślę, że to będą trzy dniu.
- Zakład? - Kristoff wyciąga rękę w moją stronę.
- Przyjmuję. - Ściskam mu dłoń.
- Możecie przestać. Między mną, a Elsą nic nie ma.
Oboje wybuchamy śmiechem.
Jack patrzy na nas zdezorientowany.
- Stary co z tobą jest nie tak? Nawet ślepy by dostrzegł, że między wami coś jest. - Przekazuję mu tę sekretną wiedzę.
- I powinieneś coś z tym zrobić. A wyjazd będzie twoim największym błędem w całym twoim nędznym życiu. - Dopowiada Kriss.
Jasnowłosy znów wpatruje się w nas zdziwiony i po raz kolejny wzdycha.
Kręcimy głowami i wychodzimy z pokoju.
- Tylko wiesz, nie wiem, kto będzie spełniał twoje zachcianki... oby nie ręka. - Tym razem to ja rzucam Kristoffowi zdziwione spojrzenie.
- No co? Przecież mówię prawdę. - Chłopak tylko wzrusza ramionami.
Idziemy do kuchni i otwieramy sobie po puszcze coli.
- Kto w takim razie spełnia twoje zachcianki? Nie widziałem dawno tej blondyny, czekaj jak jej było? Bianca?
- Nie przeginaj, bo już nigdy, powtarzam NIGDY nie zrobię ci śniadanka. - Znów ciągniemy po łyku.
Po chwili słyszymy trzaśniecie drzwi.
Jack wyszedł z mieszkania. Kriss wychodzi z kuchni.
- Walizka została. - Informuje mnie, wracając do pomieszczenia.
- Jak myślisz, pojechał do niej?
- Nie. Poszedł się przejść, jak zawsze, kiedy nie wie co ma robić.
- Za to ja wiem. Gitaro, wracam do ciebie. Wiem, że tęskniłaś. - Wyrzucam puszkę do kosza i wychodzę z pokoju.
Znów siadam przy instrumencie i zaczynam grać. Ciekawe, co postanowi Jack. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy. To jego życie, a my może za bardzo się wpychamy... No ale sorry, on i Elsa kleją się do siebie jak dwie papużki nierozłączki, a on chce to wszystko spierdolić.
Dobrzy kumple mu na to nie pozwolą, a my jesteśmy dobrymi kumplami.
Pierwsza! Przeczytałam dzisiaj całego bloga. Podoba mi się Twój styl pisania. Pokazujesz sytuacje z różnych perspektyw co jest dużym plusem i dzięki temu czytelnicy wiedzą co kto myśli, ale czasem zostawiasz nas w niepewności, żebyśmy się zastanawiali czy ktoś jest w końcu zły czy dobry. Masz zwyczaj kończyć w takim momencie, że każdy ma ochotę zaraz przeczytać co będzie dalej, ale tak łatwo nie ma i trzeba czekać. Kiedy już nadejdzie ten dzień i każdy widzi next'a napewno się uśmiecha, porzuca wszystko i bierze się za jego czytanie. Przy niektórych rozdziałach martwisz się liczbą komentarzy porównując ją do liczny wyświetleń. Wiem, że to ciężkie, a niektórych nijak nie można zmusić, by dodali komentarz nawet gdyby od tego zależało twoje życie. Historia jest bardzo fajnie przedstawiona, multum wątków siedzi w głowie czytelnika, a każda cząstka mózgu próbuje rozwikłać zagadkę, którą niesie ze sobą kolejny wątek. Opowiadanie jest bardzo oryginalne, kiedy trzeba ma swój wulgarny charakter, który tak sprytnie potrafisz wpleść w fabułę, że nawet nie przeszkadza, a wydaje się on nawet oczywisty w przedstawionej sytuacji. Każdy rozdział szybko się czyta. Czytając wszystko w trzy godziny widać, że poczyniłaś postępy odnośnie opisów i nazw ruchów. Nie przejmuj się liczbą komentarzy, choć wiem z doświadczenia, że to trudne. Masz talent do pisania i tylko nieliczni są w stanie to docenić. Aaaaale się rozpisałam...... No cóż, mam zwyczaj (jeśli kogoś czytam) komentować każdy rozdział i tak tez będzie w tym przypadku (z czasem mnie chyba za to znienawidzisz...). Szybko Cię moja droga nie opuszczę! Super rozdział (jak z resztą każdy inny w Twoim wykonaniu), życzę weny i pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuń~Twoja nowa, stała czytelniczka~
Kurde, nawet nie wiesz jak ja się teraz uśmiecham do tego monitora :) Dziękuję za tak miłe słowa. To naprawdę daje kopa, taki pozytywny zastrzyk energii. Dla takich jak ty, warto jest tworzyć. Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję i postaram nie przejmować się komentarzami, ale to jest cudowne, kiedy widzi się jakiś pozytywny odzew. Poprawiłaś mi humor :) I mam nadzieję, że nie zawiedziesz się, czytając kolejne rozdziały. Będę musiała się jeszcze bardziej postarać. Jeszcz raz serdeczne dzięki :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńDziękuj Hani, bo to dzięki niej przeczytałam Twój blog.
UsuńJesteś chyba jedyną osobą‚ która pisze w 8d na serio bez żartów. Po prostu kawał nieba oddajesz czutaczą.
OdpowiedzUsuńChciałam cię zaprosić na swojego bloga mam nadzieje‚ że tobie też się spodoba.
bialapani.blogspot.com
To takie małe co nie co od Klemcii XD.
Dziękuję ci za tytuł. Za promowałam Twojego bloga na moim i jak widać przyniosło efekty. Rozdział super, Jelsa i nie tylko, poprostu bomba: ) Życzę weny: )
OdpowiedzUsuńCześć jestem tu nowa. Dziś przeczytałam cały twój blog i muszę przyznać że jest naprawdę bardzo ciekawy. Pokazujesz jak to jest w współczesnym świecie. Ciekawi mnie czy Elsa i Jack w końcu będą razem. Nwm może się dowiem w kolejnych rozdziałach. A właśnie na dodatek piszesz super rozdziały kończysz w dobrym momencie, bo ciekawym, i nie przynudzasz. Naprawdę EXTRA. Czekam z niecierpliwością na nexta. ;-) :-)
OdpowiedzUsuńSkoro tak bardzo chcesz komentarz to prosze. Czytam ten blog chyba od 2 miesięcy i uważam że jest boski. U mnie jedynym minusem jest Hiccastrid które wyczuwam w przyszłości, ale jeżeli chcesz je rozwinąć to prosze. Nie warto opuszczać tego genialnego opka przez taką drobnostke. Komentarz napisany to ide przeczytać rozdział
OdpowiedzUsuńWidzę, że w odpowiednim momencie zabrałem się za przeczytanie twojego opowiadania, bo chyba przechodzisz drobny kryzys.
OdpowiedzUsuńNo ale od razu ostrzegam, że jak mi się coś nie przypodoba to o tym Ci powiem, bo zamierzam teraz skomentować ogólnie całość bloga.
No więc... Ogólnie czegoś takiego szukam od dawna. Postacie z animacji (zwłaszcza chodziło mi o Jak Wytresować Smoka) w naszych czasach :3
No i znalazłem kilka opowiadań nie koniecznie w stu procentach odpowiadające moim wymaganiom, ale takim które czasami przerosły moje oczekiwania.
No i tak też natknąłem się na twoje opowiadanie. Początkowo sceptycznie podchodziłem do tego stylu. Tj. podział na kilka części, każda z perspektywy innego bohatera? Nie do końca to do mnie przemawia. Ale niewątpliwie jest to oryginalny pomysł co jest plusem ;) Byłoby jeszcze lepiej gdyby sceny pojawiały się w odpowiedniej kolejności tj. np. Anna, Kristoff, Elsa, Czkawka, Astrid, Jack, Julek, Ross, Anna, Kristoff, Elsa, Czkawka, Astrid, Jack, Julek, Ross, Anna, Kristoff, Elsa, Czkawka, Astrid, Jack, Julek, Ross, itd. Chociaż zadaję sobie sprawę z tego, że to bez wątpienie niezwykle trudne.
Co do postaci to nie są one dokładnie takie jak te w filmach, ale broni Cię to, że nie sposób jest napisać coś co dzieje się we współczesnych czasach z u działem księżniczek, smoków itp. Chyba taką najmniej wpasowującą się postacią jest Elsa. W filmie taka wiesz trochę trzymała się na boku i w ogóle, a tu taka władcza i wszyscy do niej lgnął.
Czkawka z kolei jest bardzo udaną postacią! Pomijając już moją ogromną sympatię do niego ogółem, to uważam, że jego zachowanie (najlepiej chyba w scenie gdy podglądają się nawzajem z Astrid) jest fenomenalne. Najmniej trawie go w scenie gdy przeprasza Astrid za wylane kakao? Czekoladę? Nie pamiętam... Ale możliwe, że po prostu źle to odczytuję :)
Jeśli napomknąłem już o Astrid. Ta postać jest mega! Taka królowa szkoły, niekoniecznie lubiana przez rówieśników, ale wszyscy odczuwają do niej respekt. No i jest z pewnością postacią tragiczną. Musi przywdziewać maskę „twardej suki”, gdy tak naprawdę jest dobrą dziewczynką, która opiekuje się schorowaną babcią i... która jest nieszczęśliwie zakochana w kimś kto zupełnie nie odpowiada jej standardom :/
Cała ta sytuacja w kawiarni, jej rozterki co teraz ma zrobić, wybuchnąć, zbagatelizować? Żadna opcja nie wchodziła w grę, więc uciekła... To mistrzostwo!
No a co do babci to niezłe z niej ziółko :D
Jednak muszę przyznać, że jak dla mnie Czkawki jest ZA MAŁO!!!
Kolejną (już chyba ostatnią) postacią, którą chciałbym omówić, jest Kristoff. Znienawidzony przeze mnie w filmie. No dobra może w filmie mi nie przeszkadzał, tak ni ziębił ni grzał, ale późnij naczytałem się masy opowiadań w których albo to był zepsuty do szpiku, albo przesłodzony. Twojego Kristoff'a natomiast uwielbiam. Jakoś nie patrzę na niego przez pryzmat tego, że miał masę dziewczyn i być może jest casanovą. Ja go raczej widzę tu jako dobrego przyjaciela, który zawsze służy pomocą :)
To chyba z postaci te, które najbardziej chciałem poruszyć.
Kończąc, ogólnie opowiadanie jest na plus. Wciąga, a wręcz porywa i nie daje o sobie zapomnieć. Czasami wkrada się kilka błędów lub przejęzyczeń, ale przecież to nic takiego, każdy ma prawo się pomylić. Czasami się gubię, ale nie wiem czy to nie moja wina (hahaha :D), ale ogólnie jest super!
UsuńNie ogarniam też trochę tego jak przydzielałaś postacie do grup wiekowych, bo tak trochę mi np. Czkawka i Astrid pasuję do tych starszych, a w młodszych powinni znaleźć się Merida, Anna, Rose i ewentualnie Jack. No ale to tylko moje gdybanie ;)
Ciekawi mnie też postać Hansa, która była tylko raz i nie odegrała zbyt ważnej roli. Czy coś się z nim zadzieję, może z nim i z Elsą, która tak mu wpadła w oko?
Niewątpliwie interesujące są też wątki rodziców (zwłaszcza sióstr i Ross).
No i to chyba wszystko... Takim sposobem słowo „kończąc” nie oznaczało końca :D Trochę się rozpisałem.
(No ale teraz już serio) Na koniec dodam, że nie warto zawieszać tego bloga, gdyż jest on bardzo interesujący i ciekawy. Masz we mnie czytelnika to pewne. Tylko bardzo bym chciał jeszcze rozwinięcia wątku Astrid i Czkawki, bo według mnie jest on najciekawsze. No ale zrobisz jak będziesz chciała ;)
Ps. Wybacz za dwa komy, ale jak miał być jeden to mi wyskoczyło że jest za długi O_O
A no i... (gdzie ja mam głowę) czekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam...
RayOfLight :)
Dziękuję wszystkim za tak miłe komentarze. :) One naprawdę podnoszą człowieka na duchu. Nie myślałam jeszcze o zawieszeniu bloga, tylko po prostu denerwowało mnie to, że nie widziałam odzewu. Teraz widzę i nawet nie wiecie, jak mi się mordka cieszy. Co do wątków to nie chcę wam nic mówić, ani obiecywać, bo jeszcze sama nie wiem, jak to się wszystko potoczy. Oczywiście mam ogólny zarys tej historii, no ale zobaczymy :) Może następny rozdział będzie napisany z perspektywy Astrid, której rzeczywiście trochę mało. Zobaczymy. Dziękuję jeszcze raz za bardzo motywujące komentarze i jak dla mnie może ich tu być nieskończoność. Nie przepraszajcie za podwójny komentarz, takie uwielbiam najbardziej :) Specjalnie dla Ciebie RayOfLight wstawiam tu link do pięknej historii. W roli głównej... oczywiście Czkawka (chyba twój ulubieniec) Wydaję mi się, że na tym opowiadaniu się nie zawiedziesz :) daj mi znać, czy Ci się spodoba :) oto link http://whereno1egoes.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńDziękuję jeszcze raz i informuję, że rozdział w przygotowaniu i na razie proszę o cierpliwość. I oczywiście wybaczcie mi wszystkie błędy i potknięcia językowe. Staram się je ograniczać :) Dobranoc :*
Hahaha ten blog również czytam :D "No i znalazłem kilka opowiadań nie koniecznie w stu procentach odpowiadające moim wymaganiom, ale takim które czasami przerosły moje oczekiwania." Mówiłem tu własnie między innymi o tym blogu :D
UsuńI bez wątpienia, Czkawka jest moim ulubieńcem :D (bo ja ogólnie kocham Jak Wytresować Smoka <3 ;-;)
No i już nie mogę doczekać się rozdziału ;)
Nie za bardzo lubię się rozpisywać *zwłaszcza gdy jestem na tel ( a właśnie teraz jestem) no ale... podoba mi się twój styl pisania bo... tak .jest inny od wszystkich innych opisów i takie tam XD bardzo ciekawie opisujesz postacie tak nie za dużo nie za mało ;) (opisów oczywiście) długość rozdziałów jest świetna taką no... w sam raz xp to chyba wszystko
OdpowiedzUsuńJeszcze na koniec miałabym prośbę : czy moglabys przed rozdziałem i zawsze kiedy zmienisz perspektywę pisać z czyjej jest perspektywy ?? ( masło maslane) proszę! Bo ja nie jestem za kumata XD i pytanko kiedy next nie mogę się doczekać XD fo napisania *( postaram się pisać pod każdym rozdziałem kom ) nie mogę sie doczekać ;)
Nie mam weny na komentarze, bo intermet mi nawala i przed chwilą mój długi wywód został utracony, ale jestem twoją nową wierną czytelniczką :)
OdpowiedzUsuń